Zamierza w kierunku ul. Szopena 2 gdzie znajduje się Wojewódzki
Szpital Specjalistyczny
im. Fryderyka Chopina w Rzeszowie. Jej świat wisi na włosku. Od paru miesięcy jeździ po lekarzach. Ciągłe zawroty głowy i to bynajmniej nie jest ciąża. Parę dni temu wyniki przyszyły do ich wspólnego mieszkania. Ledwo udało jej się przemycić tak, aby On ich nie zobaczył. Jeszcze tego samego dnia udała się do Matki by czegoś się dowiedzieć. Dla studentki prawa była to kartka zapełniona jedynie jakimiś dziwnymi nazwami i dużą ilością cyferek, ale przecież Mama jest pielęgniarką. Gdy zobaczyła wyniki córki uśmiechała się, ale zbiegiem, gdy wzrok kierował się ku dołowi kartki kąciki ust formowały podkówkę. Hormony miała wysoko podwyższone, tylko tyle zrozumiała z monologu Rodzicielki. Mama zapewniała, że równie dobrze może to nic nie znaczyć, ale może to być także coś poważnego.
Zmierzała do tego szpitala z duszą na ramieniu. Przed wyjściem spakowała wszystkie swoje rzeczy i przeniosła do przyjaciółki. Gdyby się okazało, że jest chora nie chciała litości …. A gdy badania okażą się jednak w miarę - wróci do domu przed Jego przyjściem z treningu a On sam nigdy o niczym się nie dowie. Wspomina teraz wszystkie chwile, które spędzili razem. Te szczęśliwe, ale także te mniej, gdy On miał kontuzję. Każdy powie, że On by jej nie zostawił w chorobie, ale Ona nie zniosłaby litości. Zawsze była niezależna a każdy rodzaj pomocy traktowała ja skazę w swoim życiorysie. Kocha Go, jak jeszcze nikogo na świecie nie kochała, ale wie, że jest sportowcem i życie z nieudacznikiem byłoby dla Niego ciężarem a tego nie chciała. Nie chcę być dla swojej miłości tylko i wyłącznie balastem. Chce Go wpierać, jeździć na mecze, w góry, które On tak kocha a wie, że choroba by jej to wszystko uniemożliwiła. Z czasem by słabła a On musiałby na to wszystko patrzeć. Ona doskonale pamięta jak to jest patrzeć na powolną śmierć bliskiej osoby, gdy z dnia na dzień znika blask w oczach, waga diametralnie leci w dół a sam chory traci jakąkolwiek chęć do życia i dalszej walki. Nie pomagają modlitwy, które wymawia się z taką żarliwą prośbą. Wydaje się nam, że Bóg całkowicie o nas zapomniał. Patrzysz i wiesz, że śmierć zaraz zawita do chorego i zbierze owocny plon, ale ciągle ma się głupią nadzieję, że znajdzie się jakieś rozwiązanie. Gdy przychodzi wiadomość o śmierci początkowo nie jesteś w stanie w to uwierzyć. Szok, który zaraz zamienia się w okropny ból jakby ktoś rozrywał klatkę piersiową. Dni do pogrzebu … Ty nie żyjesz jedynie egzystujesz. Nie jesz, nie śpisz ciągle płaczesz i znajdujesz się w swoim własnym świecie wypełnionym zmarłą osobą. Sam pogrzeb przynosi pewnego rodzaju ukojenie, gdy widzisz trumnę spuszczającą w dół wiesz, że jest to definitywny koniec. Ból fizyczny jest niczym przy bólu psychicznym, gdy stracisz bliską osobę. Gdy uświadamiasz sobie, że już nigdy nie usłyszysz tej pięknej melodii dla twoich uszu, jaką jest śmiech zmarłej osoby. Nie zobaczysz tych oczu, w których widziałaś cały swój świat, które tyle razy patrzyły na Ciebie z radością i miłością skierowaną jedynie do Ciebie. Gdy już cała rodzina rozejdzie się do domu a Ty wracasz do waszego wspólnego domu wszędzie widzisz obecność tej osoby. Każda rzecz nasuwa Ci na myśl jakieś wspomnienie. Nie ważne czy są to radosne chwile czy kłótnie w tym momencie oddałbyś wszystko by móc jeszcze raz pokłócić się o jakąś błahostkę, by móc nakrzyczeć a później wziąć w ramiona cały swój świat. Ona chcę zaoszczędzić mu tych przykrości, tego bólu. Woli odejść w porę i sama cierpieć niżeli patrzeć jak On męczy się i dusi się w tak toksycznym związku.
Teraz siedzi w poczekalni czekając na swoją kolej by usłyszeć wyrok uniewinniający bądź skazujący. Oczy zamknięte a w uszach słuchawki. Nagle ktoś siada koło niej, nie otwiera oczu, ponieważ czuje, że to On. Wszędzie pozna ten zapach. Jest to jej swoisty narkotyk. Wyjmuje jej słuchawkę z ucha i wkłada do swojego w momencie, gdy rozbrzmiewają słowa.
,,If ever your world starts crashing down
Whenever your world starts crashing down
Whenever your world starts crashing down
That's where you'll find me"
- Nigdy Cię nie zostawię, słyszysz. - Ona nie wie co ma mu powiedzieć. Tyle pytań nasuwa jej się na na myśl … skąd on wie o chorobie? Skąd wie gdzie jest? - Przyszedłem wcześniej z treningu, Kowal się zlitował. Przychodzę do domu a tam nie witasz mnie Ty jak zwykle. Wołam Cię, ale odpowiada mi tylko echo. Dzwonię, ale odpowiada mi automatyczna sekretarka. Wtedy spostrzegłem, że nie ma Twoich porozrzucanych ubrań, kosmetyki nie są pomieszane z moim co zawsze mnie denerwuje, ale w tamtej chwili zatęskniłem za tym. Nie wiedziałem co zrobić. Różne myśli przychodziły mi do głowy …co złego zrobiłem? Zostawiłaś mnie? Nie kochasz?
- Kocham, ale …
- Ciiii. Wtedy pojechałem do Moniki. Na początku nie chciała mi nic powiedzieć, ale wpadłem do jej mieszkania i zobaczyłem Twoje rzeczy w kartonach. Zbaraniałem. Dopiero wtedy język jej się rozwiązał i powiedziała mi wszystko. Jak mogłaś pomyśleć, że będziesz dla mnie balastem. Kocham Cię, rozumiesz?!
- Ja Ciebie też, ale
- Nie ma żadnego ‘ale’. Zawsze będę przy Tobie.
Ona chciała coś jeszcze powiedzieć, ale On zamknął jej usta pocałunkiem pełnym miłości.
Niezależnie od wyników przejdą przez to razem.
------------------------------------
Inna. poważnie chora? Nie wiadomo. Chociaż czasami chciałabym zakończyć to wszystko to ... ,,Nie ma nikt takiej nadziei jak ja."
Keep on Rockin' ♥
im. Fryderyka Chopina w Rzeszowie. Jej świat wisi na włosku. Od paru miesięcy jeździ po lekarzach. Ciągłe zawroty głowy i to bynajmniej nie jest ciąża. Parę dni temu wyniki przyszyły do ich wspólnego mieszkania. Ledwo udało jej się przemycić tak, aby On ich nie zobaczył. Jeszcze tego samego dnia udała się do Matki by czegoś się dowiedzieć. Dla studentki prawa była to kartka zapełniona jedynie jakimiś dziwnymi nazwami i dużą ilością cyferek, ale przecież Mama jest pielęgniarką. Gdy zobaczyła wyniki córki uśmiechała się, ale zbiegiem, gdy wzrok kierował się ku dołowi kartki kąciki ust formowały podkówkę. Hormony miała wysoko podwyższone, tylko tyle zrozumiała z monologu Rodzicielki. Mama zapewniała, że równie dobrze może to nic nie znaczyć, ale może to być także coś poważnego.
Zmierzała do tego szpitala z duszą na ramieniu. Przed wyjściem spakowała wszystkie swoje rzeczy i przeniosła do przyjaciółki. Gdyby się okazało, że jest chora nie chciała litości …. A gdy badania okażą się jednak w miarę - wróci do domu przed Jego przyjściem z treningu a On sam nigdy o niczym się nie dowie. Wspomina teraz wszystkie chwile, które spędzili razem. Te szczęśliwe, ale także te mniej, gdy On miał kontuzję. Każdy powie, że On by jej nie zostawił w chorobie, ale Ona nie zniosłaby litości. Zawsze była niezależna a każdy rodzaj pomocy traktowała ja skazę w swoim życiorysie. Kocha Go, jak jeszcze nikogo na świecie nie kochała, ale wie, że jest sportowcem i życie z nieudacznikiem byłoby dla Niego ciężarem a tego nie chciała. Nie chcę być dla swojej miłości tylko i wyłącznie balastem. Chce Go wpierać, jeździć na mecze, w góry, które On tak kocha a wie, że choroba by jej to wszystko uniemożliwiła. Z czasem by słabła a On musiałby na to wszystko patrzeć. Ona doskonale pamięta jak to jest patrzeć na powolną śmierć bliskiej osoby, gdy z dnia na dzień znika blask w oczach, waga diametralnie leci w dół a sam chory traci jakąkolwiek chęć do życia i dalszej walki. Nie pomagają modlitwy, które wymawia się z taką żarliwą prośbą. Wydaje się nam, że Bóg całkowicie o nas zapomniał. Patrzysz i wiesz, że śmierć zaraz zawita do chorego i zbierze owocny plon, ale ciągle ma się głupią nadzieję, że znajdzie się jakieś rozwiązanie. Gdy przychodzi wiadomość o śmierci początkowo nie jesteś w stanie w to uwierzyć. Szok, który zaraz zamienia się w okropny ból jakby ktoś rozrywał klatkę piersiową. Dni do pogrzebu … Ty nie żyjesz jedynie egzystujesz. Nie jesz, nie śpisz ciągle płaczesz i znajdujesz się w swoim własnym świecie wypełnionym zmarłą osobą. Sam pogrzeb przynosi pewnego rodzaju ukojenie, gdy widzisz trumnę spuszczającą w dół wiesz, że jest to definitywny koniec. Ból fizyczny jest niczym przy bólu psychicznym, gdy stracisz bliską osobę. Gdy uświadamiasz sobie, że już nigdy nie usłyszysz tej pięknej melodii dla twoich uszu, jaką jest śmiech zmarłej osoby. Nie zobaczysz tych oczu, w których widziałaś cały swój świat, które tyle razy patrzyły na Ciebie z radością i miłością skierowaną jedynie do Ciebie. Gdy już cała rodzina rozejdzie się do domu a Ty wracasz do waszego wspólnego domu wszędzie widzisz obecność tej osoby. Każda rzecz nasuwa Ci na myśl jakieś wspomnienie. Nie ważne czy są to radosne chwile czy kłótnie w tym momencie oddałbyś wszystko by móc jeszcze raz pokłócić się o jakąś błahostkę, by móc nakrzyczeć a później wziąć w ramiona cały swój świat. Ona chcę zaoszczędzić mu tych przykrości, tego bólu. Woli odejść w porę i sama cierpieć niżeli patrzeć jak On męczy się i dusi się w tak toksycznym związku.
Teraz siedzi w poczekalni czekając na swoją kolej by usłyszeć wyrok uniewinniający bądź skazujący. Oczy zamknięte a w uszach słuchawki. Nagle ktoś siada koło niej, nie otwiera oczu, ponieważ czuje, że to On. Wszędzie pozna ten zapach. Jest to jej swoisty narkotyk. Wyjmuje jej słuchawkę z ucha i wkłada do swojego w momencie, gdy rozbrzmiewają słowa.
,,If ever your world starts crashing down
Whenever your world starts crashing down
Whenever your world starts crashing down
That's where you'll find me"
- Nigdy Cię nie zostawię, słyszysz. - Ona nie wie co ma mu powiedzieć. Tyle pytań nasuwa jej się na na myśl … skąd on wie o chorobie? Skąd wie gdzie jest? - Przyszedłem wcześniej z treningu, Kowal się zlitował. Przychodzę do domu a tam nie witasz mnie Ty jak zwykle. Wołam Cię, ale odpowiada mi tylko echo. Dzwonię, ale odpowiada mi automatyczna sekretarka. Wtedy spostrzegłem, że nie ma Twoich porozrzucanych ubrań, kosmetyki nie są pomieszane z moim co zawsze mnie denerwuje, ale w tamtej chwili zatęskniłem za tym. Nie wiedziałem co zrobić. Różne myśli przychodziły mi do głowy …co złego zrobiłem? Zostawiłaś mnie? Nie kochasz?
- Kocham, ale …
- Ciiii. Wtedy pojechałem do Moniki. Na początku nie chciała mi nic powiedzieć, ale wpadłem do jej mieszkania i zobaczyłem Twoje rzeczy w kartonach. Zbaraniałem. Dopiero wtedy język jej się rozwiązał i powiedziała mi wszystko. Jak mogłaś pomyśleć, że będziesz dla mnie balastem. Kocham Cię, rozumiesz?!
- Ja Ciebie też, ale
- Nie ma żadnego ‘ale’. Zawsze będę przy Tobie.
Ona chciała coś jeszcze powiedzieć, ale On zamknął jej usta pocałunkiem pełnym miłości.
Niezależnie od wyników przejdą przez to razem.
------------------------------------
Inna. poważnie chora? Nie wiadomo. Chociaż czasami chciałabym zakończyć to wszystko to ... ,,Nie ma nikt takiej nadziei jak ja."
Keep on Rockin' ♥
Nie bój się ;) Jeśli coś by się działo napisz na blogu ;) Nie chodzi mi o litość po prostu ciepło się na sercu robi jak się czyta te wszystkie motywujące komentarze :D Ale ja uważam że nic ci nie jest ;) Będzie happy end :*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Ever :*
Jak ty pięknie piszesz *__*
OdpowiedzUsuńDoskonale rozumiem, co to znaczy choroba w rodzinie. Ale wiem też, że to wbrew pozorom żaden wyrok. Więc co by się w życiu nie działo to głowa do góry :) Ale moim zdaniem to i tak będzie happy end ;>
Dziękuję ;) jeszcze nigdy nie usłyszałam/przeczytałam takie komplementu. Bardzo mi miło.
UsuńZgadzam się z dziewczyną do góry, piszesz przepięknie. Jest w tym tyle emocji, tyle uczuć. Podziwiam.
OdpowiedzUsuńTwoje historie chwytają mnie za serce, przepraszam, że nie komentuję wszystkich, ale bądź pewna, że wszystko czytam :)
Tak jak prosiłaś informuję Cię o nowym rozdziale na i-still-believee.blogspot.com
Liczę na odpowiedź na moje pytania i mimo wszystko pomoc :)
Nareszcie udało mi się znaleźć chwilkę i przeczytać. Inna, pierdoło ruska, co ty bredzisz?! Jaka chora? To jest świetne, i w całości mnie kupiłaś, po raz kolejny zresztą. Chciałabym umieć tak opisywać ból i stratę bliskich osób. Wróć. Nie chciałabym, bo to by znaczyło, że wiem co to oznacza. Ale Ty potrafisz to doskonale, czytając, zawsze mam łzy w oczach. Wiem dlaczego i jestem pełna uznania, że jesteś w stanie i chcesz się tym dzielić z wirtualnym światem.
OdpowiedzUsuńNie ujawniłaś nam, który z siatkarzy to On. A bardzo jestem ciekawa, bo charakter nie za wiele mówi ;) Znając Twoje uwielbienie dla Mistrza, zakładam, że to któryś z Resoviaków *.* (trafiłam?). Fakt faktem, stanął na wysokości zadania i nie pozwolił dziewczynie odejść. Teraz, choćby nie wiem co, będzie ją wspierał i przejdą przez chorobę razem. Mimo wszystko jestem zwolenniczką szczęśliwych zakończeń, bynajmniej nie cukierkowych, ale po prostu w miarę dobrze się kończących (chociaż czasem i mam ochotę na tragiczne, zależy od nastroju). Ale w tym wypadku, widzę jakoś ich przyszłość tylko i wyłącznie w różowych barwach. I niech tak zostanie, przynajmniej w mojej głowie.
Przepraszam za to coś u góry, poniosło mnie i moje emocje. Pozdrawiam Cię serdecznie i ślę moc buziaków, Twoja S. ;*
+ pisz szybko coś podobnego, bo pozostawiłaś mi lekki niedosyt! Niedobra Inna ;p
A "Nadzieja" to miód na moje uszy, przywołuje zawsze moc wspomnień ;)
Phi wypraszam sobie tą pierdołę ...
UsuńDla mnie to jest pewnego rodzaju terapia. Gdy jest mi już naprawdę źle przelewam mój ból na papier ubierając w jakąś historię.
Resoviak, tylko Resoviak. W ogóle tak myślę wszystkie historię na tym blogu są z Mistrzami. Aaaaaa nie! Jest jedna z Dzikiem :)
Końcówkę już sama sobie dopowiedz :) Niezależnie od tego czy jest poważnie chora czy jednak nie to jest wygraną ... ponieważ ma osobę, która ja kocha. Więc nie zależnie od wyników ona wygrała najważniejszą rzecz - miłość -
Nie masz za co przepraszać. Twoje komentarze zawsze czytam z miłą chęcią i bananem na mordce.
+ Ty tez coś szybko naskrob, bo czuję niedosyt Lotka!i wgl. Resoviaków!
Nadzieja = IRA. Wiesz, że ja mam kompletnego bzika na ich punkcie. Miłość bezwarunkowa.
Pojawił się dwudziesty drugi rozdział when-the-sun-goes-downstairs.blogspot.com i ważna informacja na spalone-fotografie.blogspot.com, serdecznie zapraszam. :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTrzynastka.
OdpowiedzUsuńhttp://dzisiejszej-nocy.blogspot.com
HEJ!! Świetnyyy rozdział ;)) Nie mogę się doczekać kolejnego! Jeśli jest taka możliwość byś mogła mnie informować o kolejnych wpisach byłabym wdzięczne!! ;3
OdpowiedzUsuńTymczasem zapraszam do siebie :)
http://sercezawszewielepiej14.blogspot.com/
http://4volleyball44.blogspot.com/
Mam nadzieję że pozostawisz po sobie jakieś znaki :)!!
Pozdrawiam ;3
Hej! Mialam 2 rozdzialy d "zaliczenia" i powiem ci ze czytalo mi sie ZAJEBISCIE! Piszesz, no doskonale! Jest super, czekam na wiecej! + zapraszam na nowy epizod, pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńtak, jak prosiłaś informuję o zupełnie nowiutkim rozdziale na http://i-still-believee.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńMiłej lektury, pozdrawiam! :)
Prowadzisz opowiadanie siatkarskie? Chcesz, aby czytelnicy sami na
OdpowiedzUsuńTwojego bloga trafiali, zamiast ich szukać? W takim razie zachęcam do
dodania bloga do listy siatkarskich opowiadań!
W podobnym przypadku ze skokami narciarskimi w tle zapraszam na projekt-spis opowiadań ze skoczkami narciarskimi w rolach głównych!
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńsorki nie ten link http://zawszenaswieciektosnakogosczeka.blogspot.com
Usuń