wtorek, 22 stycznia 2013

Życie choć piękne tak kruche jest ...

Akompaniament.

      
Kolejny raz przekraczała tą bramę z czerwoną różą i gitarą w ręku. Zaciągnęła się cmentarnym powietrzem .. czuć było drzewa, zieleń budzącą się do życia ... słychać śpiew ptaków i szum drzew. Wszystko byłoby piękne gdyby nie znajdowała się na cmentarzu i gdyby nie tak bliski jej grób znajdujący się nieopodal furtki.
      Była tu nie pierwszy raz lecz tysięczny, mimo to za każdym razem łzy napływały jej do oczu. Wpatrywała się w Jego uśmiechniętą twarz spoglądającą na nią z czarno białej nagrobkowej fotografii nie mogąc uwierzyć, że to już przeszło cztery lata gdy Jego nie ma. Ból i cierpienie nasilało się w tym miejscu, ale właśnie tutaj odczuwał też ulgę ... była blisko Niego, mogła z nim porozmawiać i poradzić się. Pozwoliła by łzy popłynęły ... nie mogła dłużej udawać. Tutaj nie musiała przyodziewać maski jak codziennie rano, tutaj była sobą. Mawiają, że łzy kiedyś się kończą, po prostu wysychają, ale ona była żywym dowodem, że ta teza jest nieprawdziwa. Ból może i nie był tak mocny, ale ucisk w sercu nada był niewyobrażalny.
      Czerwoną różę położyła na Jego 'łóżku' ... zawsze gdy przychodziła tutaj w odwiedziny kupowała ten kwiat - kwiat miłości, a zarazem cierpienia. Miłości - miłości, którą On kierowała w stosunku do niej. Cierpienia - cierpienia spowodowanym Jego chorobą oraz niewyobrażalnym cierpieniem spowodowanym Jego odejściem. Usiadła na wyłożonej kostce wokół pomnika, nie zważała na pająki, mrówki. W tej chwili dla niej nie liczyło się nic innego jak gitara i Jego uśmiech. 
 ,,Życie choć piękne tak kruche jest ..." jej odwieczna inwokacja do koncertu, który nie raz już mu grała. Nie zwracała uwagi na przechodniów, który patrzyli się na nią jak na wariatkę bądź z współczuciem i żalem w oczach albo po prostu przechodzili obojętnie ... znając już cały repertuar.
      Przychodziła tutaj nie tylko wtedy gdy miała problem, ale także gdy chciała się z nim podzielić swoją radością lub po prostu pobyć z nim 'sam na sam', a przez muzykę wyrażała swoje emocje. Tym jednak razem przyszła do Niego by dowiedzieć się jak jest tam na górze. Może wydawać się to dziwne i głupie, ale ona zawsze po takiej wizycie wiedziała co ma zrobić. Podpowiadał jej wewnętrzny głos - głos jej najukochańszego dziadzia. Nie bez przyczyny chciała wiedzieć jak mu tam jest, w Jego nowym domu ... wiedziała, że Jego dom za niedługo stanie się również jej domem.
       Tak, dobrze myślicie. Ona umiera, jest chora - śmiertelnie chora. Ma raka - złośliwego - tak jak On. Tylko, że On przeżył siedemdziesiąt trzy lata, a ona niewiadomo czy dożyje swoich siedemnastych urodzin. Wiedziała, że nie ma dla niej najmniejszej szansy by w przyszłości zakochała się, wyszła za mąż, zaszła w ciążę, usłyszał płacz swojego dziecka, widziała jak ono dorasta, zdaje maturę, kończy studia, znajduję swoją drugą połówkę ... wiedziała, że nie jest dane jej to zobaczyć - ma przerzuty na całym ciele. Został jej co najmniej miesiąc życia - miesiąc, który chciała przeżyć tak jak zawsze marzyła .... w spokoju, nie myśląc jaką maskę założyć tego ranka.
     Nie powiedziała nikomu o swojej chorobie, może to nieodpowiedzialne i dziecinne, ale chciała zaoszczędzić sobie tych pełnych współczucia, żalu i udawanej troski spojrzeń. Zresztą komu miałaby powiedzieć? Rodzice od dawna nie interesowali się nią, całą swoja miłość przelewali na brata, który jest słynnym siatkarzem. Kiedyś buntowała się, chciała tym zwrócić ich uwagę na siebie, ale z czasem zrozumiała, że to nic nie zmieni ... oni nagle jej nie pokochają. Jedyną osobą, która interesowała się nią i kochała był właśnie jej dziadziu, ale odkąd zmarł cztery lata temu jej życie straciło sens. Gdy dowiedziała się, że jest chora po części ucieszyła się, że w końcu znów będzie mogła z nim być ... znów go zobaczy, znów usłyszy niesłyszane od czterech lata słowa: 'Kocham Cię'. Brat - może i nie był złym bratem, po prostu nie pamiętał o swojej młodszej siostrze. Ona to rozumiała - ciągłe treningi i mecze. Jej pasją też była siatkówkę, też trenowała dopóki nie dowiedział się o chorobie, więc wiedziała ile czasu musi temu poświęcać.
     Dzień w dzień co miesiąc przychodziła dawać 'koncert'. Była normalną nastolatką, która po szkole spotykała się czasami ze znajomymi, a codziennie wieczorami przychodziła w odwiedziny do dziadzia nie mogąc się doczekać kiedy Go ujrzy ... Była normalną, uśmiechniętą nastolatką aż do ostatniej chwili. Do ostatniego wieczoru, który jak zwykle spędziła w Jego towarzystwie. Gdy skończyła odwieczny repertuar jeszcze raz zobaczyła Jego uśmiech spoglądając z fotografii ... To był ostatni obraz jaki ujrzała, ale też pierwszy w jej nowym domu - Jego piękny uśmiech.




------------------------------------------------------------------
Chyba nic nie mam tutaj do powiedzenia.
Gdy to pisała płakałam, gdy to oglądam płaczę. Coś chyba ze mną nie tak.

sobota, 5 stycznia 2013

Szukają swojej drogi

Rzeszów - Rynek Główny, 31.12.2012 r.

Ten 2012r. nie należał do najbardziej udanych, dlatego przynajmniej w ten ostatni dzień roku chciała być szczęśliwa ... sama pośród tłumów, ale szczęśliwa.
Pierwszy raz w życiu postawiła się ... mimo iż ma 18 lat nigdy sama nie decydowała co robi - zawsze była zależna od rodziców, zawsze ich słuchała i zawsze cierpiała - ani razu nie przyszła do domu pijana jak jej o rok starszy brat ... owszem nie raz, nie dwa piła alkohol, ale zna umiar - nigdy nie ciągnęło jej do tego typu trunków ... może dlatego, że widziała jak jej wujek stacza się, a z czasem to go wykończyło i zmarł jako czterdziestopięciolatek, o którym prawie nikt już nie pamięta ....
jej alkoholem są rockowe koncerty -  ta ekscytacja gdy odlicza dni, godziny, minuty ... wszystko jej wychodzi, nauka sama się przyswaja - wszystko byleby zabić czas ... wreszcie przychodzi tak długo wyczekiwany dzień ... dzień koncertu!  od rana chodzi jak na szpilkach , odlicza godziny, minuty ... KONCERT! spotkanie z przyjaciółmi, którzy też przemierzyli setki kilometrów tak jak ona, by przez te dwie godziny zapomnieć o świecie ....
 ... zna  wszystkie utwory ... każde słowo ... każdy dźwięk ... każdą solówkę ... każdą nutę  ... te dwie godziny mijają jej jak pięć minut, jest jak w transie, jak w pięknym śnie, idealnym świecie ... nic oprócz zespołu, przyjaciół i muzyki się nie liczy.
Po koncercie ma jeszcze większe zapotrzebowanie na rock'n'rolla ... non stop słucha tych samych utworów, które i tak zna na pamięć - ludzie na ulicy patrzą się na nią jaka na kosmitkę, gdy idzie ulicą grając na wyimaginowanej perkusji ... to właśnie jest jej uzależnienie, jej 'alkohol'.
Ale oprócz tych dwóch-trzech koncertowych dni w 2012 było jeszcze trzysta sześćdziesiąt cztery dni, które na pewno nie były dla niej szczęśliwe i pełne ekscytacji ... czym jest strach? ... udręką, cierpieniem, bólem w klatce piersiowej, a może czarnymi myślami? ... Mawiają, że strach ma wielki oczy. Otoczeni sielskością i urokami codziennego życia karmimy się złudzeniami, że to nas nie dotyczy. Jednak do czasu, gdy przerażenie otwiera nam źrenice. Gdy ktoś kogo kochamy odchodzi ... gdy coś w co wierzymy upada .... wtedy poznajmy smak strach .... właśnie ona poznała smak strachu ... Straciła jedną z najważniejszych osób w jej życiu ... po prostu odszedł ... nie zdążyła się pożegnać .... powiedzieć 'kocham Cię, zajmij mi tam miejsce koło Ciebie' .... pozostały jej stare fotografie, które i tak z czasem wyblakną, ale ma coś cenniejszego - wspomnienia ... Jego ciepły uśmiech .... każda pochwała i reprymenda ... każda chwila spędzona razem - to wszystko tkwi w jej pamięci, ale tylko w pamięci ... chociaż tyle by dała, by móc jeszcze raz zobaczyć ten ciepły uśmiech kierowany w jej kierunku ... bądź usłyszeć reprymendę, że ma złe stopnie w szkole ... ale zobaczyłaby go - jeszcze jeden raz, ten jeden jedyny raz, który rozdzieliłby ich na długie lata ... aż do chwili, gdy przyjdzie po nią by znów pokazać jej piękno lasu, które tak kochał i zaszczepił w niej, które ona tak wytrwale i z pasją pielęgnuje w sobie ... będąc sama w lesie czuje Jego obecność ... ale także w tym miejscu najbardziej jej go brakuje, ponieważ to są ich miejsca, ich szlaki, które pokazał jej jak jeszcze była małym dzieckiem nieodróżniającym podgrzybka od prawdziwka - to właśnie on pokazał jej ile można czerpać radości z wielogodzinnego grzybobrania lub po prostu ze słuchania śpiewu ptaków, szumu drzew ... słuchania ciszy ... to on nauczył ją, że nie sztuką jest żyć w ciągłym hałasie, ale sztuką jest żyć z własnym myślami pośród ciszy.
A Ty, nie boisz się ciszy? Potrafisz zdjąć słuchawki z uszu i wsłuchać się w ciszę? Jeśli tak, jesteś jednym z najszczęśliwszych ludzi na świecie.

200 metrów dalej

Ciągły buntownik, przyszedł tutaj by móc chociaż raz być anonimowym .... chciał być sam, nie miał ochoty 'świętować' z kolegami z klubu, bo on nie miał co świętować ... po raz kolejny pokłócił się z ukochaną - słowo to dla niego nie wyrażała już tylu emocji co jeszcze rok temu ... teraz może porównać to do codziennego wypowiadania 'dzień dobry' panu ochroniarzowi wchodząc na Podpromie ... coś pięknego wypaliło się, stało się rutyną, która powoli niszczy ich oboje ... on czuje, że koniec tego rozdziału w jego życiu zbliża się nieubłaganie, ale nie ma odwagi sam go zakończyć.
Przegrana IO - Jego największa zawodowa porażka - wie, że wszyscy liczyli na złoty medal, a oni ... co tu dużo mówić - nie popisali się ... zaprzepaścili największą szansę, którą wywalczyli sobie ciężką pracą, ale jednak coś poszło nie tak, coś zawiodło ... oni zawiedli ... on to doskonale wiedział ... codziennie budził się z tą świadomością, to jest jego krzyż, który będzie nosił na swoich barkach do końca dni.
,,Kłótnia przyjaciół!", ,,Koniec bromancu!" ... takie nagłówki czytał na prawie każdym portalu plotkarski ... dla czytelników to kolejna 'atrakcja', a dla niego to życiowa porażka ...? Tak, tak mógł powiedzieć. Był jego najlepszym przyjacielem, bratnią duszą, a teraz zachowywali się jakby w ogóle nie znali ... jakby te wszystkie lata ... wszystkie razem spędzone chwile, wszystkie kłótnie, wszystkie sukcesy, którymi dzieli się razem nie wydarzyły się - to właśnie jest dla niego jeszcze gorsze niż przegrana na IO, bo z medalem się piwa nie napije, nie pogada, nie podzieli radościami i smutkami, a z przyjacielem owszem ...
Każdy myśli, że poszło o dziewczynę ... byli razem od początku ich kariery, od początku ich 'sławy', więc taka rzecz w życiu by ich nie podzieliła ... jedną błędna decyzja, błahostka, później niedomówienie ... parę słów za dużo i ten ich upór, i chora duma ... to wszystko wystarczyło by czuł się jakby mu wyszarpnięto kawał duszy. 

Ten rok dla obojga nie była udany i wyścielony stokrotkami ... różami - owszem, ale tylko takim z dużą ilością kolców.

Na pozór wszystko gra,

ja cały czas uśmiecham się 
A słowa bez znaczenia są, 
bo o czymś innym myślę wciąż

właśnie te słowa przerwały ich rozmyślenia, a oczy odnalazły się.
Ona doskonale znająca tekst, a On dopiero poznający sens tych słów.
W Ich oczach można zobaczyć ten sam przeszywający ból ... są sobie obcy, a jednocześnie tak bardzo podobni.
Oboje ... Stojąc gdzieś między prawdą i kłamstwem
Szukają swojej drogi


Czy odnajdą się w tym świecie? Czy ten 2013 będzie dla nich lepszy?
Odpowiedź na te pytania zna tylko 'Reżyser' siedzący 'tam' na górze i piszący nam scenariusz na resztę życia.


----------------------------------------------------------------
Inne, nie wiem czy lepsze, czy gorsze, ale inne ... ważne dla mnie
Jeśli chcesz ujrzeć tęczę ... musisz pogodzić się z deszczem. - z tą sentencją zostawiam Was ;)